niedziela, 31 sierpnia 2014

"Gdy na włosach twego dziecka jawi się żel", czyli wampiry i Epic Heroes Corporation

Z okazji reaktywacji reanimacji zmartwychwstania przywrócenia do życia analizatornii z pomocą nekromanckich rytów mamy tutaj dość ciekawe opko. Są wąpierze, jest małolata o muskulaturze Pudziana, zdegustowany tym wszystkim Lucyfer, kraje nordyckie pełne pustelników, samotne lotniska oraz Epic Heroes Corporation. Kołki w dłoń i do boju!

Analizują: Atria i Ira.

Adres blogaska: http://opowiadanie-o-wampirach.blogspot.com/

Hej.! ;D
Cześć.!
Kropka przed wykrzyknikiem, to boli! W dodatku dwukrotnie, więc nie jest to jednorazowa pomyłka.
Bo pojedyncze znaki interpunkcyjne nie są tró.


postanowiłam zacząć pisać opowiadanie o wampirach.
Naszło mnie to wczoraj ale dziś dopiero po długim zastanowieniu,
zdecydowałam się ;D
Gdyby mnie nachodziły opowiadania o wąpierzach udałabym się czym prędzej do najbliższego psychiatry. Jak wygląda takie nachodzące opko?

Bohaterowie..


Nina Falk..
Wielokropek ma trzy kropki, ni mniej, ni więcej. Zawsze. Nie, nie ma wyjątków.

24 latka obarczona wielką tajemnicą i traumą z dzieciństwa.
Mimo wszystko potrafi cieszyć się życiem. Szalona i lekkomyślna.
Innymi słowy jest popierdoloną, dziecinną idiotką, dodatkowo z wyparciem i cofnięciem, skoro zachowuje się jak trzynastolatka. Bądźmy szczerzy wobec siebie.

Woli przebywać w towarzystwie bliskich przyjaciół.

Noah Moonkels
Wampir przemieniony w XVI wieku.
Tajemniczy i opryskliwy. Bywa egoistyczny i nonszalancki.
Ale zwykle jest altruistycznym pracownikiem opieki społecznej.

  Nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa.

Toby Walks
Najlepszy przyjaciel Niny. Znają się ze studiów prawniczych.
Łączy ich przyjaźń choć według wielu "coś" między nimi jest.
Zabawny i odpowiedzialny. Nina mu ufa więc powierzyła mu swoją tajemnicę.
W pudełeczku mu tę tajemnicę powierzyła. W serduszka.


Prolog..
Siedziałam schowana pod stołem.
Stworzona barykada z krzeseł stanowiła doskonałą ochronę przed potencjalnym mordercą.


Ale widziałam wszytko. Każdy dźwięk i krzyk słyszałam sto razy głośniej. Moja mama leżała sztywno na podłodze. Z rany na szyi już nie leciała krew. Była wysuszona [Jak mumia? Nie, jak ziółka na herbatę]. Jak śliwka... Ojca trzymał jakiś obcy facet i wpił się w jego szyję. Przyssał się jak pijawka. Rzucił tatą o ziemię i odwrócił się w moim kierunku. Doskonale pamiętam jego twarz. Usłyszałam krzyk... Mój własny.

Zerwałam się z łóżka. Byłam oblana potem.Wspomnienie z dzieciństwa.
Ten pot to wspomnienie z dzieciństwa? I chyba zlana potem. Choć może ktoś dopiero co oblał bohaterkę kubłem potu, nie wnikam.

Miałam w tedy trzynaście lat. Były wakacje więc rodzice postanowili wyjechać na urlop wybraliśmy jakieś jeziorko w okolicach Londynu. Trzeciego dnia zostali zamordowani. Oczywiście wszyscy mówili że to nie było morderstwo byli przekonani że to był atak zwierzęcia. Moje zeznania nie były dla nich ważne. "Jesteś w szoku. Wampiry nie istnieją.".
Bo mordercą mógł być także wyjątkowo wielki zmutowany komar.
Zaraz... czyli oni właśnie stwierdzili, że jakieś zwierze jest w stanie pozbawić człowieka całej krwi, a psychopata nie? 

Ja wiedziałam swoje. Pogłębiałam swoją wiedzę o pijawach przez lata.
I zostałam biologiem ganiającym przez muliste stawy.

Chodziłam na kick-boxing aby być silną i poradzić sobie z nadprzyrodzonymi istotami.
Już wyobrażam sobie, jak boChaterka pokonuje wampira lewym sierpowym, a ten umiera... ze śmiechu.

Poszłam na studia Prawnicze żeby mieć dostępy do różnych akt.
Pierwszy lepszy prawnik nie ma dostępu do wszystkich akt dowolnej sprawy, a tym bardziej zaraz po ukończeniu studiów. I cóż to za studia, że nazwę kierunku pisze się wielką literą?


Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 5.13. Już nie zasnę.
Ta godzina wywrzeszczała jej to prosto w twarz.

Wstałam i podeszłam do ściany która cała była zalepiona kartkami, wycinkami z gazet i aktami. Stałam przed ścianą i szukałam luki którą mogłabym przeoczyć.
Mogłam, nie mogłabym. Dziś mogłabym przeoczyć tę lukę, jutro tamtą, a w piątek tę tutaj, tę sobie przeoczę!
To ja się nie dziwę, że ona tak długo to porządkowała.


Szukam siedziby wampirów. Głównej kryjówki.
Mhm, z pewnością publikują w gazetach lokalizację takiego miejsca. Po kawałeczku mapy w numerze, tylko cierpliwi uzbierają.

Chciałam tylko zemsty. To był mój główny cel życia. Nic innego mnie nie obchodziło.
Pieniądze na mieszkanie też? Bo chyba nie miałaś tak dużego spadku, a pracować gdzieś musisz... prawda? Prawda? T.T

Nie byłam w tym osamotniona. W liceum poznałam człowieka godnego zaufania. Toby'ego. Był moim najlepszym kumplem, ufałam mu jak nikomu innemu, był moim największym zwierzchnikiem i podporą.
Największy zwierzchnik... Bóg? Klękajcie narody, oto nadchodzi bóg Toby! Albo Po Prostu Toby, ale to raczej druga strona szachownicy. Lucyfer łowcą wampirów...

Wyznałam mu swój sekret który skrywałam od wielu lat. Uwierzył mi tylko po okazaniu mu moich wszystkich wskazówek. Obiecał pomoc. Był dla mnie niczym brat. Poszliśmy razem na studia i razem ćwiczymy. Oboje nie mam innych celów. Po między nami jest tylko jedna różnica. Ja chce zabić jednego wampira on... wszystkie. Próbuję mu to wyperswadować. To się źle skończy.
Ciekawe, dla kogo : D Bo raczej wątpię, żeby dla tych wampirów.
Jest jakiś konkretny powód, dla którego on wytoczył krucjatę wszystkim wampirom, czy wystarczyły bajania dziewczyny, którą większość z miejsca uznałaby za chorą psychicznie?

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
No to mamy prologa ;D
Prolog, nie prologa. Tak jak mamy most, nie mosta.

Dedyk dla fefy, Natali i Gosi.
Mam nadzieję że się podoba ;D



Rozdział 1..

Siedziałam przy stole w kuchni i trzymałam w ręku kubek z gorąca kawą. Wynajmowałam mieszkanie w tej samej kamienicy co Toby'm.
Takiego sposobu odmiany nie widziałam. Jaki to przypadek?
To brzmi, jakby Toby był kobietą. Ekspresowa zmiana płci?
Toby to nie Lucyfer, to Loki! Dla niego zmiana płci czy postaci to pikuś.


 Zwykłe małe mieszkanie. Salon, dwa pokoje, kuchnia i łazienka.Więcej mi do życia nie trzeba. W jednym z pokoi jest mała siłownia. Worek treningowy, bieżnia i parę ciężarków z których korzysta Toby.
Ot, przecież w każdym małym, zwyczajnym mieszkaniu jest siłownia. Pewnie zaraz z szafy wysypie się arsenał godny Rambo.


 Dopiłam kawę i poszłam się ogarnąć. Długie ciemno brązowe włosy związałam w koński ogon.
Tak nawiasem mówiąc - widział ktoś bohaterkę z krótkimi włosami? Strasznie mało popularne, a długie włosy są niepraktyczne przy ewentualnej walce. Chyba, że są upięte/związane w warkocz i jakoś schowane pod bluzką, jednak na to potrzeba czasu.
Wyobraź to sobie: walczy taka z wielkim, ociekającym krwią stworem, a tu nagle wieje wiatr i włosy wpadają jej do oczu ]:>
Albo potwór łapie ją za te włosy/włosy zaplątują się w gałęzie. 

Ubrałam sweter w kremowo-biało-granatowe paski, białe jeansy i granatowe converse.
Toć wielka pogromczyni wąpierzy nie nosi niemarkowej odzieży!

Na nadgarstku zapięłam kremową bransoletkę.(klik)Magnetyczne szare oczy okalały długie, grube rzęsy które pomalowałam maskarą, choć tego nie potrzebowały.
To po co malujesz, skoro to zbędne? I jak wyglądają magnetyczne oczy, mają w środku takie małe magnesy? Google pokazuje to:

Jednak coś takiego podpada już chyba pod cyborga. Pogromczyni wąpierzy jest cyborgiem?

Poszłam do swojego pokoju, wzięłam drewniane krzesło i usiadłam przed ścianą zaklejoną papierami. Przyglądałam się im i próbowałam znaleźć szczegół który pominęłam.
Wystroiła się dla iście ważnej czynności wgapiania się w ścianę, ewentualnie nawiązywania kontaktu telepatycznego z tą że. A nuż jakiś przystojny podglądacz zamierza ja obserwować!
Ale po co ona tego szczegółu szuka, skoro wie, który pominęła? Tak dużo ma tego szajsu, że aż szukać musi? O.o"


Czułam się jak -A z Pretty Little Liars. Mieliśmy na celowniku trzy miasta które mogły by być największymi siedzibami  wampirów. Miami, Las Vegas i Nowy York.
Dużo pokarmu? Bo nie widzę innego sensownego argumentu, który by zmuszał wampiry do mieszkania pod nosem takiej chordy ludzi. A zważywszy na to, że przykładowy atak wampira mieliśmy opisany w prologu dziwnym jest, że jeszcze żadnego nie przyskrzynili. Kto by się tam przejmował masowymi mordami...
Ja tam myślę, że codziennie w tych miastach się tyle morderstw popełnia, że jedno czy dwa wyssane ciała nie robią różnicy.
Oj tam, jeden trup w te czy wewte, co to dla nas.

Nie byłam przekonana co do LV ale Toby "dawał sobie rękę uciąć" że to jest możliwy strzał w dziesiątkę.
W literaturze pięknej nie stosujemy takich skrótów, błagam. Czekam na zapis dialogu, a thx zamiast dziękuję.

Dla mnie to było za proste i przewidywalne. Kiedy przyglądałam się aktom niejakiej Ann Leyks sprzed dwóch lat ktoś załomotał do drzwi. Spojrzałam na godzinę.
Godzina zmaterializowała się z donośnym hukiem w postaci różowego szeregu cyfr i odpowiedziała spojrzeniem pełnym oburzenia. Mogłaś co najwyżej spojrzeć na zegar.

Za wcześnie na Toby'ego. Podeszłam do drzwi i zajrzałam przez judasza. Uniosłam brwi do góry. Stał w zwykłej białej bokserce i bordowych bokserkach.
Kto normalny chodzi po korytarzu w samej bieliźnie? 

Otworzyłam drzwi z niemałym zdziwieniem na twarzy.
- Co tutaj robisz o tej porze w takim... stroju?
Miał wielkiego banana na twarzy i cieszył się jak małe dziecko które dowiedziało się że jadą do Disneylandu.
Oto Toby:



- Już wiem gdzie są skurwysyn!
- Miami?- spytałam z nadzieją. Skoczyłabym na "małe" szaleńcze zakupy zakupy.
Twój przyjaciel namierzył morderców (lub ich kumpli) twojej rodziny? Idź na zakupy zakupy! Koniecznie szaleńcze zakupy zakupy.

Spojrzał na mnie z politowaniem.
- Odpowiedz mi na jedno pytanie. Czemu zawsze się ograniczaliśmy do Ameryki?
Bo Amerykanie mają tendencję do uznawania swego kraju za centrum świata i jego lwią część, a reszta to tylko dekoracje?
Amerykanie mają do ogarnięcia Strefę 51 i inne, po co im jakimiś wampirami dupę zawracać.


Zmarszczyłam brwi i skierowałam się do mojego pokoju. Spojrzałam na ścianę i odpowiedzi pojawiła się natychmiast.
Ściana objawiła jej tę odpowiedź. Zdjęcia ofiar uformowały się w portal i wyłoniło się zeń światło wiedzy.

- Bo mieszkamy w Ameryce. Nie mamy dostępu do akt z innych krajów. Poza tym USA to czysty raj. Kto by nie chciał tutaj mieszkać?
Bo w takiej Europie to ino swołocz i dzikie lasów ostępy.
Eee... Nie będę komentować? I jeszcze raz - kto dał świeżo upieczonym prawnikom dostęp do akt spraw nierozwiązanych i prawdopodobnie (przynajmniej w części) tajnych?
Imperatyw Narracji.

- Masz rację ale Europa to jest to miejsce! Konkretniej stawiam na kraje skandynawskie. Norwegia, Szwecja, Finlandia. To jest to! Tam zawsze była kupa czarownic, legend i tak dalej! To jest strzał w dziesiątkę!
Nie żeby coś, ale tam raczej były elfy niźli wąpierze. Czarownice owszem, w bonusie dość ciekawy panteon bogów, olbrzymy, ale nie krwiopijce, te są raczej z mitologii słowiańskiej. I tak pochwale nasz kraj: Polska właśnie była stolicą czarnej magii, nie kraje skandynawskie.
Nawet swoje wąpierze mamy! Wprawdzie nie odpowiadają zupełnie zmierzchowym standardom, ale też są mhroczne i groźne!
No Vlada Palownika to my nie mamy, ale Elizabeth Batory w końcu z naszym Batorym była spokrewniona.

- Czarownice? Może jeszcze wróżki?- spytałam z taki sarkastycznym jadem że sama się zdziwiłam.
- Jeżeli wampiry istnieją to czemu nie one?
Opadłam bezwładnie na krzesło. Zaczęłam kolistymi ruchami masować moje skronie. Czułam nadchodzący ból głowy.
- Tyle lat pracy, męczarni wręcz, a ty mi mówisz że to wszystko na marne? Że Europa to jest to?
Toby spojrzał na mnie tymi swoimi cholernie pięknymi niebieskimi oczami.
Które były jako te szafiry na kształt pierścieni wyszlifowane. A tak na poważnie, serio w takim momencie zwracać uwagę na oczy?

- Zaufaj mi. To jest to!
Dlaczego wampiry mają ograniczać się tylko do jednego kontynentu. I jak zamordowały rodziców tej Amerykanki prawdopodobnie w Ameryce właśnie? Na wycieczce czy delegacji?
Ale oni byli w Londynie, kiedy jej rodziców jakiś wampir zamordował. I teraz zagadka: dlaczego nie zaczęli właśnie od tego miasta? Jest za mało tró?
Londyn, mea culpa. Jednak z krajów skandynawskich to nadal spora wycieczka. 

- Cholera jasna! Ufam ci ale nie masz dowodów! Nie masz akt! Tylko domysły! To wszystko co mamy na Europę!
Jak my ją wsadzimy do więzienia! Sic, NA Europę?

Musielibyśmy tam pojechać i prawdopodobnie stracimy pół roku na każdy z wymienionych przez ciebie krajów! No chyba że jakimś dziwnym trafem znajdziemy ich.
Pół roku na dokładne zbadanie całego kraju. Ani chybi - Quicksilver wraz ze Scarlet Witch, Inaczej tego nie dokonają. 

- Zrozum! To jest najrozsądniejsze! Pomyślmy jak oni. Muszą zabijać tak aby móc ukryć zbrodnię. Zwalić winę na zwierzęta, zabijać tych na których już nikt nie zwraca uwagi, kogoś kto nie ma rodziny albo ma ją daleko lub posilić się tak aby nie zamordować. Szwecji i Norwegii jest dużo osób z zagranicy którzy przyjechali za pracą. Tacy ludzie zazwyczaj przyjeżdżają sami bez rodziny.
Dla wszystkich Amerykan Europa to dziki busz? W Szwecji i Norwegii są normalne miasta, nie tylko zagrody co 10 km jak na dalekim Sybirze. W bonusie mają tam całkiem nieźle działające służby porządkowe, a policja nie macha ręką na każde niewyjaśnione morderstwo stwierdzając, że to na pewno zwierzęta.

- Al...
- To jeszcze nie wszystko- przerwał mi.- Wiem co chciałaś powiedzieć "U nas jest tak samo". Masz rację ale tam jest łatwiej ukryć takie coś. Sama mówiłaś że tam nie ma wiosek tylko pojedyncze domki. Łatwa zbrodnia. Nikt nic nie widział, nie słyszał i nie pamięta.
Czyli jednak daleki, bardzo daleki Sybir... Owszem, takie pojedyncze domki też są, tak jak w każdym kraju, ale stwierdzenie tam nie ma wiosek jest cokolwiek komiczne.
A takie opuszczone farmy w Ameryce oddalone od miast o kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów to co, nie mają racji bycia? :|
Mają, mają, Sam i Dean już to udowodnili.

Zakryłam twarz dłońmi. Musiałam przyznać mu rację. Jedno z najlepszych miejsc na ziemi.
Dżungla Amazońska płacze cicho, Rosja tylko wzdycha, a wszelkie rejony pustynne kręcą głowami z dezaprobatą.
Ałtorko,
Gdzie Ty tu widzisz pojedyncze domki, bo ja nie zauważyłam.

Ale nie mogłam się pogodzić z całą pracą jaka poszła na marne. Podniosłam twarz i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Zabukuj najbliższy lot do Sztokholmu.
Czyli jednak mają tam coś prócz samotnych domków - lotnisko!
Bo tyle tam ludzi przyjeżdża, żeby te samotne domki budować. Kraj pustelników, ani chybi.



~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Cześć wam ;p 
Totalnie nie mam czasu.! xD
I dlatego piszesz tego blogaska, taktak.
Mój plan lekcji rozwalił mnie na kawałki. 
Uważam że dwie fizyki to stanowczo za dużo
 Równowaga umysłu i ciała to podstawa, ale żyjmy dalej w świecie, gdzie samoloty latają dzięki magicznej sile. Ile masz geografii?
a dwa w-f to za mało :D
Jak zdam to będzie cud. ^ ^
Gimnazjum, tak obstawiam. Nie zdasz? Ucz się, nie opka piszesz.
Mam nadzieję że rozdział się podoba. 
(pisany na szybkiego od 8.00 rano :D)
Zuuzka..

Rozdział 2..
Siedziałam z papierowym kubkiem po kawie w hali odlotów kiedy Toby szturchnął mnie łokciem wskazując na odprawę biletową.
Kiepskie to lotnisko, śmietników nie mają.
E tam. Może po prostu nie chciało jej się dupy ruszyć.


Zabrałam swoją torbę i ruszyłam w kierunku kobiety ubranej w białą koszule, granatową spódnicę i czarne pantofla,
Jednego pantofla miała? To jakieś... lewe to lotnisko.

po drodze wyrzucając kubek.
A jednak!

Uśmiechnęłam się do niej sztywno i podałam bilety do Sztokholmu razem z moim paszportem, oderwała część biletu i gestem ręki pokazała że mogę już się udać do szarego i zabrudzonego kurzem autobusu.
No tak, bo w Ameryce się takie codziennie myje i poleruje, coby się sparkliły jak Edward na Słońcu.

Spojrzałam na Toby'ego który korzystał z ostatnich chwil z telefonem.
Prawda, Europa jest tak zacofana, że tutaj telefony nie działają. Lot nie trwa tak długo by ktoś zdążył zatęsknić za telefonem. Tak, wierzę jeszcze w ludzi.

W końcu musiał się pożegnać z tabunami dziewczyn, które niewątpliwe się za nim uganiały. Wyjrzałam przez szybę. Dzień jak co dzień w USA, słonecznie i ciepło.
Zależy w jakim stanie. Spójrzmy na mapę USA. Tak wielki kraj obejmuje kilka stref klimatycznych. Ciekawe, prawda?
BoChaterka wytwarza własne pole pogodowe.


Poprawiłam długie, wyprostowane włosy i zapadłam się w siedzenie.
A siedzenie wydało z siebie dźwięk przypominający donośne omniomniom.

Niestety nie na długo bo dojechaliśmy do różowo fioletowego WizzAir'a. Czekała nas długa i męcząca podróż.
Siedzenie na tyłku jest wybitnie męczące. Męczącą podróż to może mieć nauczyciel z chmarą wrzeszczących i brudzących dzieciaków wokoło.

Kiedy tylko usadowiłam się na wygodnym fotelu [No rzeczywiście, zapowiada się męcząco jak cholera.] nałożyłam słuchawki na uszy z myślą o długiej drzemce. Usłyszałam piosenkę "Taylor Swift- I knew you were trouble". Zamiast skupić się na spaniu, nuciłam piosenkę pod nosem. Szybko przełączyłam na "River flows in you".
Czy tytuły utworów, jakich słucha w czasie lotu bohaterka są kluczowe dla akcji?


Przysnęłam przy tej piosence w mgnieniu oka. Przespać musiałam jedyne 12 godzin.
Jedyne 12 godzin? Już słyszę tę przekupkę: Jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne, ostatnia sztuka, oto 12 godzin!


Obudził mnie dopiero Toby ciągnący mnie za kosmyk włosów.
Tak dorośli ludzie budzą swoich dorosłych znajomych, zapamiętamy.

Capnęłam go w łapę i przeciągnęłam się. Czułam jak bolą mnie całe plecy od spania w niewygodnym samolotowym fotelu.
Babo, zdecyduj się. Przed chwilą uważałaś, że jest wygodny. Cyklofrenię masz, czy jak?

- Czego?- spytałam z uśmiechem na twarzy.
- Nudzi mi sie już- powiedział dziecinnym głosikiem.
Taaa... dorośli ludzie.


Spojrzałam na niego wilkiem.
- I tylko dlatego mnie budzisz?- pokiwał twierdząco głową co sprawiło że parę kosmyków włosów opadło mu na czoło.- To idź pobiegać albo zdejmij ubranie i go popilnuj.
Hahahaha, hahaha, hah, ha... nie.
Dobrze, nie dorośli. Te 24 lata to co najmniej o 10 za dużo, bo odzywki mają na poziomie gimnazjum.


Zaczęłam wiązać włosy w koński ogon, a on od razu zaczął pieprzyć o tym że chciałabym go zobaczyć nago. Zaczęłam się śmiać.
- Uwierz mi! Nie chcę oślepnąć!
Podstawówka?
Raczej żłobek. Intelektualny. 

Zaczęliśmy się przekomarzać. Przerwała nam stewardesa mówiąca że zbliżamy się do celu podróży i mamy pozapinać pasy. Jak zawsze przy lądowaniu zatykały mi się uszy, czego nienawidzę z całego serca. Nienawidzę również tego uczucia kiedy tuż po odebraniu bagaży wychodzisz na główny hol lotniska i wszystkie oczy skierowane są w twoim kierunku z myślą że jesteś ich członkiem rodziny, przyjacielem czy współpracownikiem.
Czy ci ludzie nie umieją rozpoznać własnych krewnych lub znajomych?
Oni się tam wszyscy kochają. Bo to kraj hipisów, ta Szwecja.

Rozejrzałam się po lotnisku Skavsta. Małe lotnisko, niska hala, białe ściany gdzieniegdzie tylko wisiały nudne obrazy. Po kątach rozstawione były doniczkowe kwiaty. Nie ma porównania z wielkim lotniskiem w USA.
Tak, tak, USA najlepsze, to już wiemy.
Wiesz, jak się ląduje w jakimś mało popularnym mieście, a nie takim Sztokholmie, to się, kurna, nie dziwię. 


Skierowaliśmy się z Toby'm do kasy autobusowej po bilet. Mieliśmy to szczęście że w Szwecji bez problemu można się dogadać po angielsku.
Chwila, moment. Oni pojechali do krajów nordyckich zakładając, że w każdym spędzą około pół roku. Nie nauczyli się nawet najprostszych zwrotów? Jakiś słownik, rozmówki, coś?
To nie Mary Sue dostosowuje się do otoczenia, tylko otoczenie do Mary Sue. 


Do autobusu pozostało nam pół godziny więc postanowiliśmy poczekać na ławce która stała pod małym drzewkiem klonu. Pogoda była pochmurna ale ciepła. Idealna na moje ciemne jeansy i koszulę w kratkę. Zawiał lekki, zimny wietrzyk kiedy ludzie już zaczęli pakować się do autobusu. Po wpakowaniu toreb do przestronnego bagażnika, zajęliśmy miejsca w autobusie. Tuż po tym jak wyjechaliśmy z terenu lotniska Toby zapytał się mnie niepewnym głosem:
- Nina.. Zarezerwowałaś nam hotel?
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- No nie pierdziel że ty tego nie zrobiłeś!
Idealna organizacja, rozmowa na poziomie, to muszą być wykształceni, dorośli ludzie!

Odwzajemnił moje spojrzenie ze wzruszeniem ramion. Oparłam tylko głowę o rękę w geście załamki.
Geście załamki. Załamki. Rezygnacji, powtórz i przepisz dwadzieścia razy.
Nie prościej, a mniej pretensjonalnie napisać, że zrobiła facepalma? Idealnie na ten poziom.


No to ciekawie się zaczyna nasza podróż do Sztokholmu.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hejoo! ;D
Dopiero niedawno sobie przypomniałam,
że mam bloga xDD
Więc postanowiłam go rozruszać.
Na początku będzie nudno
ale akcja się rozwinie ;p


Rozdział 3..
Oglądałam zamek królewski z okna hotelu Grand Hotel. Zamek jak zamek, zwykły kwadraciak, nic ciekawego.
Oto zwykły kwadracik, malutki taki, niepozorny, można nie zauważyć nawet:

Wynajęliśmy dwu pokojowy apartament na który było nas stać tylko dzięki temu iż Toby'ego tata był dziany bardziej niż sobie wyobrażasz.
Dorośli ludzie powinni sami na siebie zarabiać. I cóż to za określenie? Dziany bardziej niż sobie wyobrażasz? Wyobraziłam obie mężczyznę koło 50 nadzianego śliwkami. Może być?
Taktak, rozumiemy, że główni boChaterowie tego opka są zajebiści pod każdym względem. Można dalej? Czy po prostu nie starczyło aŁtorce pomysłów, by w jakikolwiek logiczny sposób wytłumaczyć to, że mają tyle pieniędzy?


Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam rozkładać swoje ubrania w komodzie. Ściany pokoju były jasno miętowe, białe meble ze srebrnymi elementami, wielkie lustro nad komodą, która stała naprzeciwko ogromnego łóżka z pościelą i kapą o kolorze o ton ciemniejszym niż ściany.
Ten pokój musi się świecić w ciemnościach.

Kiedy wyjmowałam szarą parę dżinsów usłyszałam pytanie które musiało paść prędzej czy później.
- Idziemy do klubu?- zapytał się Toby jednocześnie rzucając na moje łóżko.
Nie przerywając rozpakowywania się, przewróciłam tylko oczami. Oczywiście, od razu na bibkę by się wybrał.
To są na pewno poważni ludzie z celem, za który są w stanie oddać życie i nie obchodzi ich nic poza tym? W dodatku prowadzą wytężone śledztwo i w pół roku przeczeszą cały kraj?

- Tak od razu? Nawet nie znasz klubów.
Co tam kluby, nawet języka nie znasz, nie mówiąc już o planie miasta!
Obecność Garego Stu automatycznie generuje kilkanaście lepszych oraz gorszych lokali rozrywkowych. W razie niepowodzenia zgłaszać się do biura obsługi Epic Heroes Corporation.


Mówiąc te słowa odkładałam już ostatni biały T-shirt. Odwróciłam się i usiadłam na parapecie okna, podciągnęłam kolana pod brodę i objęłam nogi rękoma.
Apartamenty zazwyczaj mają wielkie okna. Może przez nie wypadniesz? Proszę?

- Czy ty naprawdę wierzysz w to że JA nie znam żadnych klubów? Jestem już całkowicie obcykany w Sztokholmskich kubach!
"Zabawny i odpowiedzialny" - mam wrażenie, że ktoś tu popełnił wielkie nadużycie. 
 Przypominam, że oni wciąż nie znają słowa po szwedzku, a facet zna wszystkie kluby w Sztokholmie. Jak i po co - nie wnikam.

Spojrzałam na niego z wyrzutem w oczach i ściągniętymi brwiami.
- Czasem się zachowujesz jak pies spuszczony z łańcucha.
Gryzie ludzi po kostkach, szczeka na listonoszy, oznacza teren i goni samochody oraz koty?
Tutaj bardziej pasowałoby to, że chce zaliczyć każdą sukę z mieście. Metaforycznie.


Ten tylko skomentował to wzruszeniem ramion. Wiedziałam że nie odpuści i strzeli swym wiecznym fochem.
Wyobrażacie sobie takiego Tolkiena czy inną Rowling piszących w swych książkach o fochach i gestach załamki?

Znów w geście poddania przewróciłam oczami i powiedziałam:
- Dobra. Jest..-
 Wielokropek to trzy kropki. Zawsze!

spojrzałam na żelowy zegarek na moim nadgarstku.- 18.00 więc za dwie i pół godziny wychodzimy, a i żeby nie było tak jak z hotelem, zamów taksówkę i upewnij się że dziś klub na sto procent będzie otwarty.
Zaraz, czyli to z brakiem rezerwacji to nie był żart i z miejsca załatwili sobie pokoje w hotelu obok Zamku Królewskiego?
EHC wywiązuje się z kontraktu, grzecznie usuwając boChaterom z drogi wszystkie przeszkody. Bo wiemy, do czego to doprowadzi.


Temu tylko rzucić hasło "Idziemy do klubu". Zerwał się jak oparzony i poszedł do swojego pokoju krzycząc:
- Tak jest, Generale!
Uśmiechnęłam się tylko pod nosem i ruszyłam do łazienki żeby się trochę odświeżyć i umyć włosy, kiedy już je umyłam, zawinęłam je w ręcznik aby trochę wyschły. Oczy pomalowałam czarnym eyelinerem i cieniem do powiek, rzęsy delikatnie podkreśliłam tuszem.
*Odhacza na liście obowiązkowy opis makijażu bohaterki, zaraz za opisem jej ubioru i siedzeniem na parapecie.*
To takie uroczo kanoniczne.

Odwinęłam ręcznik i dosuszyłam włosy. Po lewej stronie głowy zrobiłam dobierańca z dość grubego pasma włosów, resztę zebrałam w kitkę.
I wyglądałam niczym Pipi Langstrumpf.

Ubrałam miętowe rurki, białą bokserkę, czarną cienką skórę z ćwiekami. Musiałam być przygotowana do ewentualnej ucieczki więc musiałam odstawić w kąt mój najnowszy zakup czyli czarne szpilki z ćwiekami, więc wybrałam czarne converse'y również z tymi metalowymi ustrojstwami.
Eh... Czyli udajesz niegrzeczną dziewczynkę, gratulację. Przypomnij mi, jak to szło, że nic nie potrzebujesz do życia prócz absolutnie niezbędnych rzeczy czy jakoś tak, wszystko poświęcasz swemu Życiowemu Celowi? 
Życiowy Cel Życiowym Celem, dobry look musi być. 


Na nadgarstek założyłam czarne bransoletki, tego samego koloru naszyjnik oraz zwykłe, okrągłe kolczyki (...klik...).
Wyjaśni mi ktoś skąd autoreczki biorą te zestawy i kto im wmówił, że to dobrze wygląda na człowieku?

Spojrzałam w lustro zawieszone nad komodą. Uśmiechnęłam się do tej sexy laski w lustrze.
Tak, tak, jesteś wspaniała, kontynuujmy.

Nie najgorzej jak na mnie. Moje ubranie zwykle ograniczało się do jeansów i zwykłych kolorowych bokserek. Ewentualnie jakiś bluz. Do pokoju wpadł Toby.
Bez pukania, przecież mieszkają w stajni.
Stajni Sułtana, Atrio, Stajni Sułtana z wcześniejszej analizy!


- Jeżeli chcesz..- obrzucił mnie spojrzeniem godnym bazyliszka.- Dobraaa.. Kim jesteś i co zrobiłaś z Niną?
Jej zła siostrą bliźniaczką, przed chwilą pożarłam ją na kolację. Odpowiedź Cię satysfakcjonuje?

Spojrzałam na niego z udawanym oburzeniem.
- No i doobra! Nie waż się siadać koło mnie przy barze!- dopiero teraz zobaczyłam jak się wystroił.- A ty co? Na podryw się wybierasz?
Uśmiechnął się cwaniaczkowato pod nosem.
- Skąd wiedziałaś?
Nie mamy innych celów prócz uśmiercenia wampirów. Nie, nic nas nie obchodzi. bardzo starannie nic nas nie obchodzi...

Wyszliśmy z budynku a przed hotelem czekała już na nas taksówka.
 Przeżuwająca skradzione przecinki.

Droga zajęła nam niewiele ponad 20 minut tylko dzięki małemu ruchowi na ulicach. Zajechaliśmy pod zwykłą kamienicę zbudowaną z białej cegły, znajdującej się na ulicy Biblioteksgatan.
Plus dla autorki, to rzeczywista ulica.

Do klubu dostaliśmy się bez większego problemu. Wnętrze było bardzo jasne. Białe ściany, sofy, pufy, lampy. Podłogi i stoły były z bardzo jasnego drewna.
To mi raczej przypomina kościół, ewentualnie salę tuż przed ślubem. 
A mnie to przypomina raczej pokój w szpitalu psychiatrycznym.

Z głośników leciała nieznana mi bliżej piosenka. Nieznana aczkolwiek idealna do tańca.
- Rób co chcesz, spuszczam cię ze smyczy- powiedziałam z uśmieszkiem do Toby'ego.- Ja idę do baru.
- Dobra, później do ciebie dołączę.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Usiadłam na jednym z wysokich stołków barowych i zamówiłam Krwawą Merry. Nie musiałam znać "menu" owego klubu. Krwawa Merry jest wszędzie.
Wolę nie wiedzieć, na jakiej podstawie autorka tak twierdzi.

Kiedy barman z zawadiackim uśmiechem podawał mi drinka, kątem oka zauważyłam jak obok mnie siada młody, cholernie przystojny chłopak. Spojrzał na mnie, na drinka i stwierdził.
- Krwawa Merry? Widzę że mamy takie same gusta. Dziś pijemy razem.
Spojrzałam na niego. Tak "Face to Face".
Bo język polski nie jest cool i nie pasuje do mojego mhrocznego opowiadanka!

Czarna czupryna włosów leciutko nastroszonych żelem ("Gdy na włosach twego dziecka jawi się żel, to już wiedz, że coś się dzieje..." - ani chybi, samo zuo!) i jasno brązowe oczy. Dość wysoki i na pierwszy rzut oka wysportowany.
- Może i bym się zgodziła... ale jest mały problem.
Spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek.
- Jestem ciekaw jaki.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Jesteś wampirem.
A stwierdziłaś to na jakiej podstawie? Tych brązowych oczu czy bycia wysportowanym? Uważaj by czasem nie trafić na jakieś zawody sportowe, toż to same wampiry tam są!
To przez ten żel.

Kaaabuuum, przystojniaczku cwaniaczku.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Sieemaneczko ;p
Podoba się? (standard pytanie ;p)
Nie ma to jak siedzieć 20 minut
i się zastanawiać który klub wybrać xD
Laroy czy Spy Bra. ;]
Ale tak mogą tylko jaa xD


Rozdział 4..
Chłopak zaczął się śmiać. Kiedy tylko podniósł kąciki ust, w jego policzkach pojawiły się dołeczki. Kurwa mać! Czemu on jest wampirem?
No tak, bo to, że jest przystojny, nie znaczy wcale, że nie może być bucem i sukinsynem =.=" 

- Hah! A po czym to zdiagnozowałaś?- spytał z pogardą w głosie.
Wampiryzm to jakaś nowa choroba? Bo o ile pamiętam uchodził raczej za klątwę. Przepisze mu na to jakieś syropki?

Podniósł swoją szklankę do ust i upił łyczka Krwawej. Uśmiechnęłam się pod nosem. Taki przystojny, a taki cyniczny.
Jedno wyklucza drugie?

Oparłam łokcie na barze i zaczęłam się bawić kryształową szklanką.
- Po pierwsze, kupuj sobie lepsze soczewki.
Słodki Jezu na patyku, otaczają mnie wampiry! Bo przecież jasnobrązowe oczy są tak rzadkie! Atria, łapaj kołek, idziemy polować na wąpierze! 
Biegnij po ten krzyż, co to się o niego bili, przyda się.

Po drugie, kiedy się pożywiasz, uważaj żeby kolacja nie poplamiła ci koszuli- tu pokazałam na minimalną plamkę na jego białym kołnierzu.
No bo choćby takie czerwone wino nie występuje w Szwecji. Ani czerwona farba. Ani zupa pomidorowa. Skąd.
Soczewki to on mógł mieć koloryzujące, a bohaterka najwyraźniej nigdy na oczy nie widziała innych czerwonych płynów poza krwią.

- Po trzecie musisz pamiętać że nie wszyscy tutaj są na tyle pijani żeby nie zauważyć twoich kłów.
Zgoda, to jednak wampir-idiota. Albo jakiś nastolatek ze sztucznymi zębami czy zwykły fantasta z konwentu. Perunie, nie wpuszczajcie tej laski czasem na jakiś konwent, wyrżnie połowę zebranych.

Co prawda nie są zbyt długie.. ale jednak
E-ej, koleżanka w mojej klasy miała wadę zgryzu i też jej tak kły właśnie wystawały. Czy to znaczy, że była wampirem?
Oczywiście, gdzie ta woda święcona?

- oderwałam wzrok od szklanki i spojrzałam na niego.- Minka coś ci zrzedła, Przystojniaczku.
A to niby dlaczego? Co niby taka małolata ma zrobić nadludzko silnemu, szybkiemu i zabójczemu wampirowi? Wydłubać oko eyelinerem?
Załaskotać na śmierć.

Po tych słowach wyjęłam z kieszeni portfel i zostawiłam na blacie parę banknotów. Wstałam i zaczęłam zmierzać w kierunku wyjścia. Wiedziałam że prawdopodobnie pójdzie za mną. Zanim dopchałam się do wyjścia naskrobałam szybko sms'a do Toby'ego.
Skąd pewność, że potencjalna ofiara ruszy za potencjalnym oprawcą miast wezwać policję i oddać w jej ręce wariatkę?

"miałeś rację. idę w kierunku wyjścia, a potem do hotelu. idź za mną. prawdopodobnie zawlecze się za mną. wysoki. czarne włosy, czarna skórzana kurtka i zwykłe jeansy."
Dlaczego pisząc tekst normalnie nagle autorka zapomina o wielkich literach? I jaką ma pewność, że przyjaciel usłyszy sygnał w zatłoczonym, głośnym klubie?

Wychodząc nastawiłam kołnierz, bo zaczęło wiać chłodem. Pięknie. Nie słyszałam za sobą kroków ale widziałam cień rzucany przez lampę.
Czy ona oczekiwała chodzącej lampy? W tym opowiadaniu widzę coraz więcej nawiązań do Lucyfera (patrz ciekawostki, podpunkt trzeci). Spisek!


Co prawda nie miałam pewności, ale przeczuwałam że to on.
Nasz wampir zmienił się w lampę? No czegoś takiego jeszcze nie widziałam. 
Lampka zapewne czułby się urażony.

Ulica była zbyt jasna, by zrobić jakąś porządną akcję. Skręciłam w pierwszą uliczkę w prawo. Zwolniłam krok i odwróciłam się na pięcie o 180 stopni.
Co do stopnia, zmierzyłam to kątomierzem.
Oj tam, Atria, Ty nie wiesz, co to licentia poetica? Choćby najbardziej kiczowata? 

Właśnie wychodził zza zakrętu. Podniósł tylko wyzywająco brwi na mój widok i podszedł do mnie.
- Czy ty na prawdę myślałaś że tak po prostu pozwolę ci stamtąd odejść?
Wąpierz nie wyczuł, że to on ma być ofiarą. Biedny wąpierz, załaskoczą go.

Popchnął mnie na ścianę i próbował ugryźć mnie w szyję. Kiedy znajdował się w odległości ok 30 cm zacisnęłam powieki i.. po prostu przyłożyłam mu z główki. Raczej go to nie zabolało, lecz zaskoczyło. Mnie zaskoczył fakt jaki był twardy, w dosłownym znaczeniu tego słowa.
No tak, bo gdyby ałtorka tego nie napisała, pomyślałabym, że chodzi jej o coś innego =.="

Bolało mnie czoło i czuła że jeżeli nie szybko nie przyłożę czegoś zimnego do pulsującego punkt, to będę miała gigantycznego guza wielkości jajka. Niestety nie popuścił uścisku na moich nadgarstkach. Już miałam się zacząć szarpać i kopać go nogami, gdy pojawił się Toby.
Oto, droga wycieczki, wspaniale wyszkolona kobieta, która świadomie prowokuje wąpierza do ataku, a jej jedynym celem jest wytępienie istot takich jak on.
I gdzie ten kick-boxing, no gdzie? *płacze w kącie*

Oderwał go ode mnie i przyłożył mu prawym sierpowym. Nie zrobiło to na nim zbyt wielkiego wrażenia. Oddał mu dwa razy mocniejszym ciosem w brzuch. Nie miałam zamiaru się tamu przyglądać z boku. Skoczyłam do Przystojniaczka i przywaliłam mu w mostek z tak zwanego pół obrotu. Nadszedł z pomocą Toby który musiał pozbierać się z ziemi po precyzyjnym ciosie. Widać było że pijawę było stać na więcej, lecz bawił się z nami. Sprawiało mu to dużą frajdę. Już po paru uderzeniach czułam ból na kostkach u rąk. Prawdopodobnie miałam pozdzieraną skórę do krwi.
Mimo takich efektów walki wręcz z wąpierzem (których można się było spodziewać) nie zaopatrzyłam się w stosowniejsza broń zawczasu.
Choćby kołek czy wodę święcona. BO PO CO.

Zauważyłam, że obrywał tylko Toby, moje ciosy odparowywał. Dżentelmen z Bożej Łaski.
Ekhe, przypominam o klątwie, awersji do krucyfiksów.

Nagle Laluś wyprowadził prawego prostego który wylądował po raz "ęty" na twarzy mojego przyjaciela, który runął na ziemie i się nie ruszał. Chciałam się rzucić do niego i sprawdzić czy w ogóle żyje, ale wiedziałam, że teraz muszę zadbać o własny tyłek.
- Nie bój się o swojego chłopaka. Żyje, słyszę jego bicie serca.
Parsknęłam ze złości.
- To nie jest mój chłopak!
Twój towarzysz ma ciężkie obrażenia i prawdopodobnie minie dużo czasu, zanim wróci do formy. WALIĆ TO, NAJWAŻNIEJSZE, ŻE NIE JEST TWOIM CHŁOPAKIEM.
Aktualnie to najważniejsza kwestia!

Przystojniaczek obrzucił mnie spojrzeniem i parsknął śmiechem.
- Daj spokój. Nie biję dziewczynek.
Zmrużyłam oczy.
- Uuu przegiąłeś pałę, Fagasie- (zwykle próbuje się wysławiać kulturalnie. Z akcentem na "próbuje").
Jakże kulturalna bohaterka, wymawia obelgę wielką literą!
Patrząc na to, że Fagas to dla aŁtorki tak wielkie przekleństwo, zastanawiam się, ile ona ma lat. Stawiam na trzynaście.

Wkurzyłam się, zebrałam resztki sił i wyprowadziłam szybkiego i mocnego lewego prostego. Odrzuciło go na parę metrów.
Cooo. Albo dziewczyna wygląda jak Pudzian, albo sama jest wampirem. Atria, przytrzymaj mnie, bo a chwilę nie wytrzymam.
Chyba ze śmiechu odtoczył się od niej na te parę metrów.

Usłyszałam tylko cwaniaczkowaty śmiech z cienia w którym stał.
- Bijesz się lepiej niż twój chłopak, kiedy jesteś zła.
Zazgrzytałam zębami. Wkurzał mnie jeszcze bardziej.
- Zamknij mordę obślizgła pijawko.
- Uspokój emocje. Jeszcze nie dawno byłem Przystojniaczkiem.
I znów zaczęłam żałować własnych słów.
Zza rogu wyszła grupka ludzi. Laluś spojrzał w ich kierunku i powiedział:
- Dokończymy kiedyś naszą fascynującą rozmowę.
Gdy tylko skończył ostatnie słowo.. zniknął. Dosłownie zniknął. Rzuciłam się do Toby'ego i zaciągnęłam go w stronę cienia gdzie zdążyliśmy się ukryć przed Szwedami.
Wąpierzowi ładują się w łapy, przed Mhrocznymi Szwedami uciekają. Ani chybi, w takim kraju to z obawy przed wścieklizną (Szwedów proszę o wybaczenie, jednak autorka jasno określiła, w jakim kraju toczy się akcja).

Miał zapuchnięte oko i rozcięty łuk brwiowy i przy okazji połamane żebra, ale to nic, skoro jego uroda ucierpiała. Zaczęłam go cucić. Trochę to zajęło kiedy mógł normalnie stanąć na nogach i wsiąść do taksówki, którą zamówiłam. W aucie naciągnęłam mu kaptur brązowej bluzy żeby wejść niezauważonymi do hotelu.
Jeszcze by ich zobaczyli i zabrali, broń Świętowidzie, do szpitala! Tak poza tym - brązowa bluza +10 do maskowania w mieście.
Bo chłopak nie mógł wdać się w bójkę. Masz obitą mordę? Ani chybi, zaatakował cię wampir.


Gdy już dotarliśmy do naszego apartamentu spojrzałam na swoje ręce. Zalane krwią palce, zdarta skóra na kostkach i brud w ranach.
Taksówkarz nie zwrócił na to uwagi? Nie tyle przez troskę o obcych, tapicerkę mu mogła zapaćkać!

Ogarnęłam cały ten szajs i runęłam na łóżko. Spotkaliśmy naszego pierwszego wampira. Biliśmy się z nim. W końcu wiemy z czym konkretnie mamy do czynienia.
Chciałaś powiedzieć: dostaliśmy w dupę i nawet nie zdołaliśmy zadrasnąć wąpierza, bo określenie biliśmy się jest tutaj mocno przesadzone.


~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
HAPPY NEW YEAR! :D
Mam pomysła więc piszę ;p
Jak spędziliście Sylwka?
Mam nadzieję że impreza się udała ^^
Nawet jeżeli przesiedzieliście przy kompie, 
przed telewizorem czy z rodzicami ;pp
Zuuzka..
Znów te dwie kropki. Co to, okres godowy kropek?